W marcu 1787 roku ukazały się Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego, głos Staszica o naprawie Rzeczypospolitej. Książka spotkała się z żywym zainteresowaniem czytelników, o czym świadczą zachowane relacje współczesnych. Na przykład Wincenty Gurski, sekretarz w Departamencie Skarbowym Rady Nieustającej, pisał w liście z 20 marca tamtego roku do Leonarda Marcina Świejkowskiego, kasztelena kamienieckiego, że jest to "mocna krytyka na panowanie i osoby", że "tej książki było do 400 egzemplarzów, lecz tak nagle rozkupiona, że mnie, niżelim się dowiedział o ciekawości jej, kupić nie przyszło", i że czyni starania, aby ją pozyskać, "bo warta, żeby ją mieć i samemu JWWM Panu Dobrodziejowi przesłać chciałbym". Z kolei Jean Alexandre Bonneau, agent rządu francuskiego w Warszawie, w pisanym dla ministra spraw zagranicznych Francji raporcie z 21 marca podkreślił, że książka jest "bardzo dobrze napisana i bardzo poczytna", że "przedstawia bez pobłażania stan współczesny narodu, jego nieszczęścia i niezliczone wady jego rządu". Dodał też, iż "okoliczność szczególna tego pisma, i która daje wiele do myślenia, polega na tym, że sprzedawało się je publicznie w tej stolicy, u księgarza nadwornego, który nie mógł nastarczyć otrzymywanym zamówieniom". Inny czytelnik Staszicowskich Uwag, anonimowy autor Myśli z okazji "Uwag nad życiem Jana Zamoyskiego" (1788), napisał m.in.: "Owe Uwagi nad życiem Zamoyskiego, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, książkę tak ciekawą, tak nagle wykupioną, a zatem do nabycia tak trudną, przecież dostałem i prawdziwie miałem czego żądać. Myśli wyborne!".
Na podstawie: T. Mikulski, Ze studiów nad oświeceniem, Warszawa 1957, s. 287-326.
Pierwszy polski romantyk w Tatrach?
W sierpniu 1805 roku w trakcie swoich wędrówek tatrzańskich Staszic postanowił wejść na Krywań od strony południowej. Po kilkugodzinnej wspinaczce stanął na szczycie. Swoje pierwsze wrażenia oddał w sposób następujący: "Trudne do pojęcia, trudniejsze jeszcze do opisu te pierwsze wrażenia, które na umyśle z wysokich gór sprawia razem zoczona rozstrzeni niezmierność i tylu przedmiotów ogromnych nieprzejrzałość. Jest to nagle jakieś dziwne zachwycenie: wzrok olśnion, wewnętrzny zmysł rozumu prawie osłupiony; pełno poruszeń, pełno wewnątrz czucia, ale przy tym żadnych wyobrażeń. Zdaje się i tu ostrzegać natura, iż ograniczone człowieka zmysły. Chcąc razem pojąć cały, staje się niepojętym dla niego ogół każdy. Nic nie widzi oko, kiedy razem widzi wszystko".
Cyt. za: S. Staszic, O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski, Warszawa 1815, s. 108.
Staszicową odą do młodości nazywa się końcowy fragment pierwszej rozprawy o geologii ziem polskich, którą Staszic przedstawił na publicznym posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie 13 grudnia 1805 roku (pierwodruk: S. Staszic, O ziemiorództwie gór dawniej Sarmacji, a później Polski, Warszawa 1806). Nazwę nadał historyk literatury Stanisław Pigoń w artykule ogłoszonym w 1951 roku w czasopiśmie "Życie i Myśl" (nr 5-6). W 1926 roku terminu Staszicowa oda do młodości użył Ludwik Kamykowski, ale odnosił go do innego dzieła Staszica (zob. "Głos Lubelski", 1926, nr 17). W swoim tekście Staszic nakreślił alternatywną, dla walki zbrojnej, drogę rozwoju społeczeństwa polskiego w warunkach niewoli. Położył przy tym akcent na "pracę, naukę i cnotę". Zakończył słynnym później hasłem: "Paść może i naród wielki, zniszczeć nie może - tylko nikczemny!"
W epoce Księstwa Warszawskiego Izba Edukacyjna toczyła spór z ministrem sprawiedliwości Feliksem Łubieńskim o sposób egzekwowania funduszy edukacyjnych ulokowanych na dobrach pojezuickich. Minister sprawiedliwości utrzymywał, że wszelkie należności z dóbr pojezuickich można ściągać jedynie na drodze egzekucji sądowej, co w praktyce równało się uznaniu tych dóbr za własność prywatną. Izba Edukacyjna utrzymywała zaś, że dobra pojezuickie są własnością skarbu i fundusze edukacyjne podlegają egzekucji na drodze administracyjnej. Izbę w tym sporze reprezentował Staszic. Rozstrzygające starcie nastąpiło na sesji Rady Stanu 6 lipca 1812 roku. Staszic w obszernych i szczegółowych wywodach prawnych wykazał bezspornie publiczny charakter dóbr funduszowych, sprzeciwiając się wszelkim próbom uznania tych dóbr za własność prywatną bezwarunkową. Gdy jednak większość członków Rady Stanu przychylała się do wniosków Łubieńskiego, Staszic sięgnął po argument pozaprawny, mówiąc: "Cóż to ja widzę w Radzie Stanu Księstwa Warszawskiego, targających się na świętość, który cnotliwi obywatele w roku 1775 zdrajcom i łupieżcom ojczyzny wydarli. Ci sami zdrajcy i łupieżcy, co śmieli kraj zaprzedać, odstąpili część swoich łupów na wychowanie swoich dzieci. Źli obywatele nie śmieli być złymi ojcami. A tu widzę ojców familii poświęcających los i dolę swojego plemienia dla kogo? Dla marnotrawców i złoczyńców, dla wykrętaczów prawnych, co wiedząc, jaka jest natura tych dóbr, podstępnie powciskali się do hipoteki [...]. Ciemni ojcowie zgubili kraj, my go dźwigać chcemy, a sposoby oświecenia naszym potomkom odejmujemy. Niech się więc Polska nie spodziewa powstać, a gdyby nawet jakim cudem powstała, zgubi ją młode, a z naszej winy ociemniałe plemię". Po tej tyradzie "jedni z członków Rady Stanu zamilkli, drudzy się zawstydzili, wielka część śmielej wnioski jego poparła".
Cyt. za: K. Koźmian, Pamiętniki, Wrocław 1972, t. 2, s. 184-185.
Przed powstaniem listopadowym w przedsionku Pałacu Staszica stała figura tzw. "baby chęcińskiej", którą uznawano za zabytek z czasów przedchrześcijańskich. Do zbiorów Towarzystwa Przyjaciół Nauk pozyskał ją Staszic. W 1817 roku podczas objazdu rządowych kopalń i hut na Kielecczyźnie wypatrzył ją w Chęcinach i polecił tamtejszemu burmistrzowi dostarczyć ją do Wisły, skąd miała być dalej przetransportowana do Warszawy. Relacja o tym zdarzeniu jest w liście z 16 listopada 1817 roku Zoriana Dołęgi Chodakowskiego (właśc. Adama Czarnockiego) do Ludwika Kropińskiego. Czytamy tam m.in.: "W Chęcinach babę ogromną z marmuru tamecznego wyrobioną, nagą, przepasaną dębowym liściem i wiankiem liściowym na głowie, stojącą od niepamiętnych czasów pod jednym domem, przerysowałem. Otrzymać jej do Puław w żaden sposób nie zdołałem. Kilką niedzielami będąc Staszic z jakowegoś polecenia rządowego, nie opuścił i tej baby, zostawił rozkaz na piśmie burmistrzowi przyprowadzić ją do Wisły, którą ma zapłynąć do brzegu uczonego Towarzystwa. W tej żegludze, jak w każdej, trudne do uniknienia przypadki mogłyby cudownie wysadzić babę na brzeg puławski [Chodakowski wyraźnie rozważa możliwość przejęcia zabytku przez Puławy!] i właściciel ubogi za czerwony złoty dałby na piśmie zrzeczenie się tego chętnie, niźli tracić przez samowładność Staszica - radcy stanu".
Cyt. za: Z. Dołęga Chodakowski, "O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem" oraz inne pisma i listy, opracował J. Maślanka, Warszawa 1967, s. 181.
Po śmierci Staszica i po upublicznieniu jego testamentu w prasie warszawskiej ukazało się kilka doniesień z przykładami jego dobroczynności. Jedną z takich opowieści wydrukowano w "Kurierze Warszawskim" - w numerze z 18 lutego 1826 roku. Jej zakończenie jest następujące: "Gdy św. Jan minął, Staszic kazał gospodarzowi i owej kobiecie stanąć u siebie. »Czy sprzedałeś twój dom, gospodarzu?«. »Nie, panie« - odpowiedziano. »Otóż masz kupca we mnie, a właścicielkę w tej kobiecie« - i zapłaciwszy umówioną cenę, dwoje ludzi razem uszczęśliwił".
Staszic był człowiekiem sukcesu finansowego. Pochodząc z niebiednej, ale i niezamożnej rodziny, własną pracą i oszczędnością doszedł do milionowej fortuny. Wśród współczesnych miał opinię "kapitalisty". Przy tym prowadził oszczędny, skromny tryb życia, co powodowało, że miano go za skąpca. Dopiero po jego śmierci zorientowano się, jak hojny był to sknera. Obraz Staszica-kapitalisty dobrze pokazuje następujące zdarzenie. Otóż kiedy wykonawcy jego testamentu przystąpili do spisania pozostałego po nim majątku, w tym gotówki, przez cztery godziny przeszukiwali jego mieszkanie, by w końcu "w ukryciu między papierami" znaleźć worki z pieniędzmi, w których było 5868 złotych monet o równowartości ponad 117 tys. złp (kwota równa prawie 6-letniej pensji Staszica jako ministra stanu Królestwa Polskiego). Dla kompletności tego obrazu trzeba dodać, że były to dukaty holenderskie - waluta uchodząca w ówczesnej Europie za najpewniejszą (20 kg prawdziwego złota!). Historyk Czesław Leśniewski, który jako pierwszy ujawnił te dane, skomentował je następująco: "Istny obraz skąpca, rzec by można, i to skąpca przezornego". Cyt. za: C. Leśniewski, Około zgonu Stanisława Staszica. Testament. Krótki rys życia mego z nieznanego rękopisu, Warszawa 1929, s. 25.
W latach 1819 i 1820 Staszic wydał trzy tomy Rodu ludzkiego. Badając historyczną drogę rozwoju ludzkiej cywilizacji, doszedł do przekonania, że cały porządek społeczny jest oparty na przemocy i że ten porządek kiedyś runie. Myśl tę wyłożył w dwóch pierwszych wersach poematu: "Powiem, jakim człek człeka sposobem ujarzmia / i jak ludzki ród znowu swe prawa odzyska". Dzieło miało wyraźny cel dydaktyczny: poprzez pokazanie mechanizmów rządzących rozwojem społecznym ułatwić ludzkości dojście do przeznaczonego jej stanu powszechnego pokoju i szczęścia. Celu tego autor nie osiągnął. Wydając Ród ludzki bez zgody cenzury, Staszic nie zdecydował się na rozpowszechnianie dzieła, lecz cały jego nakład zatrzymał u siebie w mieszkaniu. Po jego śmierci książki te stały się własnością Towarzystwa Przyjaciół Nauk i zostały przeniesione do Pałacu Staszica. Wtedy też umożliwiono niektórym członkom TPN zapoznanie się z Rodem ludzkim. Niektórzy z nich ("ultraświętoszki nasze" - pisał o nich Julian Ursyn Niemcewicz) wystraszyli się tego, co przeczytali i "znaleźli sposób doniesienia przez Nowosilcowa wielkiemu księciu Konstantemu, że jest to dzieło bezbożne i burzące naród przeciwko najwyższej władzy". Na początku 1827 roku toczyło się w tej sprawie śledztwo. Wtedy też Leon Siergiejewicz Bajkow, zausznik Nowosilcowa, zapisał w swoim pamiętniku: "W domu czytałem piekielny poemat Staszica Ród ludzki. Nigdy Marat ani Robespierre nie stworzyli doktryny bardziej jadowitej. Senator [Nowosilcow] ma zamiar załączyć streszczenie tego poematu do raportu swego do wielkiego księcia". Następstwem tego raportu była konfiskata i zniszczenie prawie całego nakładu Rodu ludzkiego. Do dzisiaj zachowało się zaledwie kilkanaście egzemplarzy tego dzieła. Cyt. za: L.S. Bajkow, Z kartek pamiętnika rękopiśmiennego (1825-1829), wydał A. Kraushar, Kraków 1913, s. 140.
W wydanym w latach 1819 i 1820 poemacie dydaktycznym Ród ludzki Staszic przedstawił nie tylko ogólny schemat dziejów całej ludzkości (jako "nieprzerwaną walkę cywilizacji przeciwko wszystkim do jej się rozwijania i do jej postępu oporom"), ale pokazał również wizję społeczeństwa przyszłości - Europę zrzeszonych narodów. Autor Rodu ludzkiego uważał proces jednoczenia się Europy za nieuchronny, za skutek stale i niezmiennie działających praw rozwojowych ludzkiej cywilizacji, które nazywał "mocą twórczą": "Moc twórcza nie zmieni się, nie ustąpi, ona koniecznie swoje przeznaczenia w rodzie ludzkim dopełni, [...] zrzeszenie Europy ludów uiści". Zjednoczona Europa Staszica miała być zorganizowana na następujących zasadach: wszystkie kraje (narody) wchodzą do wspólnoty na zasadzie równouprawnienia (niezależnie od tego, czy znalazły się w niej dobrowolnie, czy zostały do niej włączone siłą). Każdy włączony do wspólnoty kraj (naród) zachowuje swoje terytorium i tworzy prowincję, będącą jednostką terytorialną rzeszy. Na czele prowincji stoi wielkorządca (namiestnik). Każdy naród - prowincja zachowuje swoje obyczaje, urzędy, sądy, edukację i język (istnieje też jeden język wspólnotowy do komunikacji na poziomie rzeszy). W rzeszy obowiązuje jednolity system miar i wag oraz jeden pieniądz. Na czele zrzeszenia stoi władca konstytucyjny, będący najwyższym organem władzy wykonawczej. U jego boku są pochodzące z wyboru Rada Ojców i Rada Stanu, będące organami władzy prawodawczej. Tak zakreśloną organizację polityczną zjednoczonej Europy uzupełnia organizacja przyszłego społeczeństwa, w którym dominującą rolę odgrywają ojcowie rodzin! W formie graficznej tę ideę przedstawia ilustracja do XVIII księgi Rodu ludzkiego, którą według wskazówek Staszica wykonał w Paryżu Nicolas Ponce w 1822 roku.
Muzeum Stanisława Staszica w Pile
ul. Browarna 18, 64-920 Piła
tel. 67 213 15 67, kom. +48 798898001
biuro@muzeumstaszica.pl