Muzeum Stanisława Staszica w Pile zaprasza na spektakl Teatru Telewizji z 1974 roku pt. "Król i aktor" Romana Brandstaettera w adaptacji i reżyserii Ignacego Gogolewskiego. Sztuka składa się z sześciu scen dramatycznych, a jednym z bohaterów sceny trzeciej pt. "Suknia głupstwa" jest Staszic! Tytuł tej sceny Brandstaetter wziął z pamiętnego aktu oskarżenia z "Przestróg dla Polski" Staszica: "Powiem, kto mojej ojczyźnie szkodzi!". Jedyny pokaz spektaklu w Kinie "Koral" w środę 26 października 2016 r. godz. 18.00. Wstęp wolny - miejscówki do odebrania w kasie Regionalnego Centrum Kultury. Spektakl jest czarno-biały, czas trwania 80 minut. Więcej o spektaklu w załączniku.
„Król i aktor” to sztuka Romana Brandstaettera z 1951 roku. Premierę miała w Teatrze Polskim w Warszawie 19 kwietnia 1952 roku. Reżyserem spektaklu był Janusz Warnecki, rolę Staszica grał Maciej Maciejewski. W tym samym roku sztukę wystawiono w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w reżyserii Władysława Krzemińskiego, rolę Staszica grał Alfred Szymański. Dwukrotnie przedstawienie zrealizowano w Teatrze Telewizji. Spektakl z 1968 roku reżyserował Władysław Krasnowiecki, on też grał rolę Staszica. W 1974 roku sztukę adaptował i reżyserował Ignacy Gogolewski, spektakl zrealizował ośrodek katowicki Telewizji Polskiej.
„Król i aktor” składa się z sześciu scen dramatycznych, a jedną z głównych postaci sceny trzeciej jest Stanisław Staszic. Tytułowy król to Stanisław August Poniatowski, aktor to Wojciech Bogusławski. Akcja toczy się w latach 1780-1790. Na tle ówczesnych wypadków politycznych i społecznych Brandstaetter ukazuje zmagania Wojciecha Bogusławskiego o egzystencję i podniesienie poziomu artystycznego polskiej sceny narodowej. Wprawdzie pierwszy publiczny teatr polski uruchomiono w Warszawie w 1765 roku, ale musiało upłynąć kilkanaście lat zanim zaczął spełniać swoją funkcję społeczną. W tym czasie zmagał się z konkurencją obcych widowisk (na tej samej scenie grały trupy francuska i włoska), brakiem repertuaru, gustującą w cudzoziemskich widowiskach publicznością, brakiem pieniędzy. Ważnym ograniczeniem był monopol teatralny w ręku byłego fryzjera i kamerdynera królewskiego François Ryxa oraz cudzoziemscy przedsiębiorcy teatralni, dla których liczył się tylko zysk. Bogusławski zaś chciał teatru służącego sprawie narodowej, walczącego, ze sceny którego „grzmieć będą armaty”, będącego zarazem „szkołą obyczajów”, która „wychowuje i kształci”. Taki będzie jego teatr w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku, kiedy na scenie narodowej pojawią się polskie utwory oryginalne, jak związany z aktualnymi wypadkami politycznymi „Powrót posła” Juliana Ursyna Niemcewicza, wystawiony w styczniu 1791 roku. Spór toczył się o to, czy teatr ma służyć narodowi, czy czyimś partykularnym interesom.
Staszic jest jedną z dwóch głównych postaci sceny trzeciej zatytułowanej „Suknia głupstwa”. Jego rozmówcą jest książę Józef Poniatowski. Obaj reprezentują dwie różne postawy determinujące czas walki o scenę narodową. Staszic swojskość, czyli tytułową „suknię głupstwa”, ks. Józef cudzoziemszczyznę. W trakcie rozmowy Staszic mówi m.in.: „są u nas tacy, co ojczystymi zwyczajami pogardzają i wyszydzają narodowy obyczaj, prostotę i szczerość. Porzucili oni suknię polską, napełniwszy dom cudzoziemcami. Wychowaniem zaszczepili oni w dzieciach nienawiść do tego, co polskie, obwozili je po cudzych krajach, wmawiając w nich, że suknia i język polski są suknią i językiem głupstwa. Ni Niemcy to już, ni Francuzi, ni Włosi, ni Anglicy. Jest w nich coś ze wszystkich narodów. Żyją w Polsce, a nie mają ojczyzny”. Sednem postawy ks. Józefa są słowa: „kto raz Europy zaznał, już więcej smakować nie będzie w tych lichych płodach, które na naszej ziemi wschodzą”.
Tytuł tej sceny Brandstaetter wziął z Przestróg dla Polski Staszica z roku 1790. W rozdziale „Do panów”, pamiętnym sławnym aktem oskarżenia („Powiem, kto mojej ojczyźnie szkodzi!”), Staszic pisze m.in.:
„Z samych panów możnowładztwa zguba Polaków. Oni zniszczyli wszystkie uszanowanie dla prawa. Oni rządowego posłuszeństwa cierpieć nie chcąc, bez wykonania zostawili prawo. Oni zupełnie zagubili wyobrażenie sprawiedliwości w umysłach Polaków. Oni prawo zamienili w czczą formalność, która tylko wtenczas ważną była, kiedy prawo ich dumie, łakomstwu i złości służyło. […] Jedno małżeństwo, jedna wdowa bogata, jeden urząd, biskupstwo, starostwo nie podług ich myśli dane, często zdanie im przeciwne, słowo ich żądzy niedogodne w ostatnią ich zapamiętałość przeciwko szlachcicowi albo drugiemu panu rzucało. Aby tylko dogodzić swojej pysze, aby się tylko zemścić, gotowi byli siebie i Rzeczpospolitą zgubić. Najpierw, wyszukując materie popularne, chociaż krajowi najszkodliwsze, zaradnym pochlebstwem czynili sobie w szlachcie stronników. Wkrótce z jednego kraju robili dwa narody. Natychmiast sejmiki stały się uzbrojoną zgrają pod dwoma hersztami. Na sejmy nie poselstwo narodu, ale służba dwóch panów ciągnęła. Trybunały nie sprawiedliwością, ale były wywodem, kto tego roku mocniejszy.
Ta familia, która najliczniejszy rej szlachty wodziła, na każdym zjeździe większą stronę mając, trzymała w swoim ręku wszystkie elekcje, władzę prawodawczą i wszystkie magistratury sądowe. Nie to uważano w prawie, co by najwięcej dobru publicznemu sprzyjało, ale co by uszkodziło przeciwnika albo dogodziło partykularnym użytkom. Nie ten brał urzędy, który miał zasługi, cnotę i wiadomość potrzebną, ale kto najlepiej życiem i sumieniem szargał. Nie ten pewnym był sprawiedliwości, kto kładł przed sędzią prawo, ale kto oddawał listy pańskie. Owszem, bez woli popularniejszej familii nie tylko cywilnym urzędnikiem, ale nawet być nie można było proboszczem, kanonikiem ani dziekanem, prowincjałem, lektorem, przeorem ani gwardianem. […]
Ta zaś familia, która w szlachcie słabszą stronę miała, nie mogąc zniszczyć przeciwnika, zamieniała swój gniew w nienawiść własnego narodu. Zaczęła naśmiewać się z wszystkiego, co było w Polsce, przegradzała krajowe zwyczaje, wyszydzała narodowy obyczaj, sarmatyzmem zwała szlachcica prostotę i szczerość. Porzuciła suknię polską, napełniła dom cudzoziemcami, szczepiła z wychowaniem w dzieciach nienawiść Polaków, obwodziła je po cudzych granicach, wmawiała w nich, że suknia i język polski jest suknią i językiem głupstwa”.
Muzeum Stanisława Staszica w Pile
ul. Browarna 18, 64-920 Piła
tel. 67 213 15 67, kom. +48 798898001
biuro@muzeumstaszica.pl